Maja Walasek
praca literacka
„Przyjaciółka z Ukrainy”
Pewnego wiosennego dnia w szkole pani oznajmiła, że do naszej klasy dojdzie nowa uczennica. Cieszyłam się, bo fajnie jest poznawać nowych ludzi.
Na drugiej lekcji do klasy nieśmiało weszła dziewczynka. Miała brązowe włosy, niebieskie oczy i nosiła okulary. Była ubrana w czerwoną sukienkę w różowe kwiatki. Pani przedstawiła ją i powiedziała, żebyśmy byli dla niej mili, bo Diana (tak miała na imię) przyjechała z Ukrainy i słabo mówi po polsku. Poprosiła by znalazła sobie miejsce, ale dziewczyna nie wiedziała i rozglądała się zdezorientowana. Zaproponowałam, żeby usiadła koło mnie. Diana nadal nic nie rozumiała i klasa zaczęła się śmiać. Pani ich uciszyła, a ja pokazałam gestami, żeby Diana usiadła ze mną.
W trakcie lekcji Diana łamaną polszczyzną powiedziała mi, że trochę rozumie po polsku, ale boi się ośmieszenia. Zaproponowałam jej swoją pomoc. Na przerwie oprowadziłam ją po całej szkole i opowiedziałam jej, co gdzie się znajduje. Poszła sama do toalety. Wróciła zapłakana, bo chłopcy z naszej klasy trzymali jej drzwi i nie mogła wyjść. Wspólnie poszłyśmy do pani dyrektor, ale ona była zajęta i nie mogła od razu zająć się tą sprawą. Poszłyśmy smutne na lekcję matematyki, ale tu wcale nie było lepiej. Diana nadal był hejtowana przez dwie koleżanki – Zuzię i Jolę, które szeptały między sobą na tyle głośno, że wszystko słyszałyśmy, że Diana jest gruba i brzydka. Byłam wściekła, ale nie wiedziałam, co robić. Czekałam niecierpliwie na koniec lekcji.
Wieczorem jak zwykle zalogowałam się na naszej klasowej grupie z nadzieją, że powiem Zuzce i Jolce co myślę o ich zachowaniu. Nie spodziewałam się, że zobaczę tam Dianę. Tu też się z niej wyśmiewali! Pisali, żeby wracała na Ukrainę, że ta szkoła nie jest dla niej. „Masz cztery oczy, ha ha!”, „Nie pasujesz do nas!” – to jedne z łagodniejszych wpisów. Wylogowałam się, by tego nie czytać. Co miałam zrobić?
Dręczenie Diany nie ustępowało. Kolejne dni były bardzo podobne do tego pierwszego. Diana chowała się przed uczniami na dachu szkoły, gdzie starsi uczniowie mieli miejsce spotkań. Pewnego dnia zastałam ją stojącą nad samą krawędzią: chciała popełnić samobójstwo! Byłam przerażona. Zrozumiałam, że nie mogę dłużej milczeć.
Zaalarmowałam nauczycieli. Wezwano do szkoły wszystkich rodziców, psychologa. Diana mogła wreszcie powiedzieć, co czuje. Uczniowie naszej szkoły też zrozumieli swoje zachowanie i przeprosili ją za wszystko.
Od tych wydarzeń minął rok. Nadal przyjaźnię się z Dianą. Nasza szkoła też się zmieniła, już nikt nie jest hejtowany. Historia dziewczynki z Ukrainy pokazała nam, do czego może doprowadzić brak akceptacji odmienności, brak tolerancji i szacunku.